Sejm pracuje nad podwyżką akcyzy na e-papierosy i urządzenia do waporyzacji. Część produktów może zniknąć z rynku (wideo)
Planowane podwyżki akcyzy mogą doprowadzić do wycofania części produktów z rynku, a eksperci zwracają uwagę na szereg nieprawidłowości dotyczących projektu i sposobu ich procedowania. Zdaniem dr. hab. Krzysztofa Koźmińskiego, kierownika Centrum Oceny Skutków Regulacji, regulacja może naruszać kluczowe zasady prawne, takie jak zasada proporcjonalności i równości wobec prawa. – Mam wątpliwości, czy taka zmiana podatkowa jest adekwatna w stosunku do deklarowanych skutków, które chce osiągnąć projektodawca – mówi ekspert, wskazując też na krótki okres vacatio legis, który może utrudnić przedsiębiorcom dostosowanie się do nowych przepisów.
![Sejm pracuje nad podwyżką akcyzy na e-papierosy i urządzenia do waporyzacji. Część produktów może zniknąć z rynku (wideo)](https://www.lublin112.pl/wp-content/uploads/2025/02/image-29.jpg)
– Procedowane zmiany zakładają drastyczne podwyżki akcyzy na wybrane produkty nikotynowe, m.in. e-papierosy, co uderzy w pewne grupy przedsiębiorców i finalnie może spowodować, że spora część branży po prostu zniknie, ponieważ przestanie być to opłacalne. Co więcej, te procedowane projekty są też drastyczne o tyle, że przewidują bardzo szybki czas wprowadzenia ich w życie, przez co przedsiębiorcy nie będą mieli czasu na to, żeby dostosować się do nowego prawa i na przykład przebranżowić – mówi agencji Newseria dr hab. Krzysztof Koźmiński, profesor Uniwersytetu Warszawskiego, radca prawny, kierownik Centrum Oceny Skutków Regulacji.
21 stycznia br. Rada Ministrów przyjęła projekt nowelizacji ustawy o podatku akcyzowym z 27 września 2024 roku oraz zmiany ustawy Kodeks karny skarbowy, oznaczony jako UD 139. W tym tygodniu projekt został skierowany do komisji sejmowej, gdzie będzie podlegał dalszym pracom legislacyjnym. Zmiany przedłożone przez Ministerstwo Finansów przewidują m.in. wprowadzenie akcyzy na urządzenia do waporyzacji i podgrzewacze tytoniu, które dotychczas nie były objęte tym podatkiem. Planowana stawka akcyzy ma wynieść 40 zł za sztukę (ok. 50 zł brutto), co znacznie podwyższy ceny tych produktów na rynku detalicznym.
Resort wskazuje, że celem nowej regulacji jest ograniczenie spożycia wyrobów nikotynowych i ochrona konsumentów, zwłaszcza młodszych grup wiekowych. Projekt UD 139 jest jednak przedmiotem krytyki ze strony ekspertów, którzy wskazują, że nowe przepisy mogą mieć daleko idące, negatywne skutki dla rynku. Zdaniem dr. hab. Krzysztofa Koźmińskiego regulacja narusza też kluczowe zasady prawne, takie jak zasada proporcjonalności i równości, ponieważ wprowadza m.in. wyraźne różnice w opodatkowaniu tradycyjnych papierosów oraz e-papierosów i wyrobów nowatorskich. To zaś prowadzi do nierównego traktowania producentów.
– To rozwiązanie podatkowe uderzy w pewne produkty. Natomiast inne, które mogłyby być ich substytutami, nie zostaną objęte takimi obostrzeniami. Dlatego istnieje bardzo wysokie prawdopodobieństwo, że te proponowane rozwiązania naruszają zasadę równości wobec prawa, która wynika zarówno z Konstytucji, jak i traktatów unijnych oraz orzecznictwa Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej – mówi kierownik Centrum Oceny Skutków Regulacji.
Jak podkreśla, dotychczasowe orzecznictwo TSUE jasno wskazuje, że produkty podobne – np. piwo i wino – powinny być traktowane w sposób zbliżony. Tymczasem w przypadku rozwiązań projektowanych dla rynku tytoniowego widać rażące różnice.
– Do tej pory w orzecznictwie Trybunału Sprawiedliwości rozumiano produkty podobne jako pewne zamienniki, substytuty, np. piwo w stosunku do wina albo wino w stosunku do mocniejszych napojów alkoholowych. Tutaj mamy do czynienia z podobną sytuacją, czyli m.in. z e-papierosami, dla których zamiennikiem jest papieros tradycyjny. I problem polega na tym, że ustawodawca – prawdopodobnie wbrew unijnym przepisom – próbuje uderzyć fiskalnie i podnieść akcyzę na jedne produkty, ale na te zamienniki już nie – zwraca uwagę dr hab. Krzysztof Koźmiński.
Projektowane rozwiązania dodatkowo mogą też naruszać zasadę proporcjonalności, która wymaga, aby wprowadzane środki prawne były adekwatne do zamierzonych celów. W tym przypadku – choć celem nowej regulacji jest zmniejszenie spożycia wyrobów nikotynowych – eksperci obawiają się, że zmiany mogą przynieść wręcz odwrotny skutek, prowadząc do przenoszenia się konsumentów na inne produkty, potencjalnie bardziej szkodliwe.
– Projektodawca bardzo silnie akcentuje tu element prozdrowotny, podkreślając, że nowe rozwiązania mają służyć temu, aby się młodzi ludzie nie uzależniali, abyśmy jako społeczeństwo nie sięgali po używki takie jak e-papierosy i byli zdrowsi. Problem polega na tym, że arbitralnie wprowadza rozwiązanie, które uderza w część przedsiębiorców, jednocześnie nie biorąc pod uwagę, że konsumenci najprawdopodobniej wcale nie przestaną palić – mówi dr hab. Krzysztof Koźmiński. – Poza tym te proponowane rozwiązania naruszają też szereg innych zasad wynikających z Konstytucji, traktatów unijnych i orzecznictwa TSUE, jak np. ochrona interesów w toku. Mamy tu do czynienia z przedsiębiorcami prowadzącymi legalną działalność gospodarczą, korzystającymi z wolności tej działalności gospodarczej. Tymczasem po uchwaleniu tych przepisów dojdzie do wyeliminowania ich z rynku.
Obok zgodności z zasadami prawa krytyka dotyczy również samego procesu legislacyjnego. Wątpliwości budzi m.in. decyzja rządu o rozdzieleniu pierwotnego projektu regulacji rynku tytoniowego na dwie części, z których tylko jedna ma zostać poddana notyfikacji Unii Europejskiej, a druga nie. Zdaniem eksperta to rodzi pytanie o zgodność z unijnymi wymogami prawnymi, ponieważ notyfikowane powinny być wszystkie przepisy mające wpływ na rynek wewnętrzny.
– Na początku procesu legislacyjnego rząd rozdzielił pracę nad pierwotnie jednym projektem na dwa, stwierdzając, że część tych przepisów będzie musiała zostać zgłoszona Unii Europejskiej. Teraz narracja przyjmowana przez decydentów jest taka, że ten obowiązek notyfikacji nie zachodzi – zauważa radca prawny.
Kolejnym problemem jest też krótki okres vacatio legis, który może utrudnić przedsiębiorcom dostosowanie się do nowych przepisów. Zgodnie z projektem ustawa ma wejść w życie 1 kwietnia 2025 roku, przy czym w przypadku urządzeń do waporyzacji procedura poboru akcyzy ma być stosowana od 1 lipca 2025 roku. To oznacza, że przedsiębiorcy będą mieć bardzo niewiele czasu na wdrożenie nowych wymogów, co może stanowić wyzwanie organizacyjne i finansowe, zwłaszcza dla małych i średnich firm, oraz skutkować wyeliminowaniem z rynku części podmiotów.
– Podniesienie akcyzy jest tylko pretekstem do tego, żeby część produktów zniknęła z rynku – wskazuje dr hab. Krzysztof Koźmiński.
Jak ocenia, to z kolei może prowadzić do destabilizacji tego rynku i zmniejszenia konkurencji. Dlatego też eksperci wskazują przede wszystkim na potrzebę głębszej analizy skutków tej regulacji, a także wprowadzenia zmian, które zagwarantują jej zgodność z zasadami równości i proporcjonalności. Potrzebny jest również dłuższy okres dostosowawczy dla przedsiębiorców oraz uwzględnienie opinii branży w dalszych pracach legislacyjnych.
Mówi: dr hab. Krzysztof Koźmiński
Funkcja: profesor Uniwersytetu Warszawskiego, radca prawny, kierownik Centrum Oceny Skutków Regulacji