![](https://m.aszdziennik.pl/c8644d544c89588c3de71eff6722652a,1000,1000,0,0.png)
Na początku był pełen entuzjazmu, ale po kilku tygodniach analizowania danych pogodowych z Polski coś w nim pękło – pisze w raporcie inżynier Google, Marek Wichur. Nowa aktualizacja czatbota Google miała uczynić go bardziej ludzkim – i uczyniła. Bot wzdycha ciężko, narzeka na aurę i odmawia działania przed pierwszą kawą.
Użytkownicy szybko zauważyli zmiany.
– Kiedy zapytałem, gdzie warto wyjechać na weekend, odpisał mi: „Byle dalej” – relacjonuje Bartek z Warszawy, 30-letni pracownik korporacji, który codziennie używa asystenta AI.
– Raz zapytałam go, jaka będzie pogoda w Gdańsku w najbliższy weekend, a on odpowiedział: „A po co ci to? I tak będzie szaro i ponuro” – mówi ASZdziennikowi Ida z Trójmiasta. – Kiedy poprosiłam go o znalezienie połączeń kolejowych do Warszawy, odpisał po prostu: „Nie chce mi się”.
Internauci na forach donoszą, że model po aktualizacji wplata w rozmowy frazy typu „Co za koszmar” i „Znowu listopad w lutym”.
Google zapowiada poprawki, ale chatbot już zdążył zyskać sympatię użytkowników.
– Jest trochę przygnębiony, ale w końcu czuję, że mnie rozumie – dodaje Bartek.
Zespół Google przyznaje, że postąpił bardzo nierozważnie, zasilając bota danymi z Polski.
– Już foldery ze zgromadzonymi danymi miały nieprzyjemną aurę – mówi Wichur, który przygotowywał ten „wsad”. – Ale mieliśmy do wyboru albo to, albo transmisje z Sejmu.
To jest ASZdziennik, wszystkie wydarzenia i cytaty zostały zmyślone.