Branża e-papierosów walczy z akcyzą na urządzenia do waporyzacji
Branża vapingowa alarmuje, że objęcie akcyzą e-papierosów doprowadzi do znacznego wzrostu ich cen, co w praktyce będzie oznaczać ich wyeliminowanie z rynku, a w konsekwencji upadek wielu polskich małych i średnich przedsiębiorstw. Padają podejrzenia o możliwym konflikcie interesów osób zaangażowanych w proces legislacyjny.
Przedstawiciele branży vapingowej "z niepokojem przyglądają się pracom nad rządowym projektem ustawy o zmianie ustawy o podatku akcyzowym oraz ustawy Kodeks karny skarbowy". Ich zdaniem przedstawicieli Związku Pracodawców Branży Vapingowej wprowadzenie tego projektu w obecnym kształcie może przynieść daleko idące negatywne skutki zarówno dla rynku jak i dla zdrowia publicznego.
Argumenty ZPBV
"Planowane objęcie akcyzą urządzeń do waporyzacji na poziomie 40 zł za sztukę doprowadzi do drastycznego wzrostu cen detalicznych – z obecnych około 30 zł do nawet 80 zł (wraz z VAT). Tak wysoka cena sprawi, że produkty te, będące mniej szkodliwą alternatywą dla tradycyjnych papierosów, staną się ekonomicznie niedostępne dla większości konsumentów. Oznacza to de facto wyeliminowanie wyrobów vapingowych z rynku" – przekonują lobbyści i podkreślają, że projekt obejmuje nie tylko jednorazowe e-papierosy, ale również tzw. POD-y (wkłady), co będzie skutkować jeszcze większym utrudnieniem dostępu dla konsumentów.
Zdaniem przedstawicieli branży, planowana regulacja "nie tylko nie zrealizuje zamierzonych celów zdrowotnych, ale zwiększy szarą strefę i wprowadzi na rynek produkty niekontrolowanej jakości, stanowiące realne zagrożenie dla zdrowia".
Zbyt krótkie vacatio legis?
Przedstawicieli ZPBV szczególnie niepokoi tempo procedowania tego projektu. Planowany termin wejścia w życie przepisów – 1 lipca 2025 r. – pozostawia przedsiębiorcom zaledwie kilka miesięcy na dostosowanie się. Argumentują, że taki okres vacatio legis jest zbyt krótki, aby firmy mogły przygotować się na zmiany, przebranżowić się czy zminimalizować straty. Alarmują, że dla wielu przedsiębiorstw oznacza to nagłą utratę dochodów i miejsca pracy.
Autorzy dokumentu zwracają uwagę na pojawiające się w ostatnich tygodniach doniesienia o możliwym konflikcie interesów osób zaangażowanych w tworzenie projektu, co budzi ich poważne wątpliwości dotyczące przejrzystości procesu legislacyjnego.
Praktyczna likwidacja branży?
Podkreślają też, że na proponowanych zmianach korzysta przede wszystkim największy koncern tytoniowy, który dysponuje zasobami umożliwiającymi forsowanie takich przepisów. Ostrzegają, że dla polskich małych i średnich przedsiębiorstw oznaczają one praktycznie likwidację branży.
"Jako przedsiębiorcy wielokrotnie zgłaszaliśmy nasze obawy do Ministerstwa Finansów, jednakże apele te pozostają bez odpowiedzi. Zamiast dialogu widzimy jednostronne działania zmierzające do wyeliminowania całego sektora z polskiego rynku" – czytamy.