Prawda wyszła na jaw po ponad roku. Mężczyzna odpowie za zbrodnię, jego teściowa za utrudnianie śledztwa

Początkowo wszystko wskazywało na to, iż zmarły 60-latek sam się przewrócił i uderzył głową o krawężnik. Niebawem okazało się, że wokół tej sprawy panuje zmowa milczenia. Kiedy po 1,5 roku policjanci dotarli do zapisów z kamer monitoringu, których miało nie być, wszystko wyszło na jaw.

Lut 5, 2025 - 19:22
 0
Prawda wyszła na jaw po ponad roku. Mężczyzna odpowie za zbrodnię, jego teściowa za utrudnianie śledztwa

Prokuratura Rejonowa w Lubartowie zakończyła śledztwo w sprawie zdarzenia, jakie miało miejsce pod koniec lipca 2023 roku przed remizą strażacką w Ostrowie Lubelskim. Tego dnia po godzinie 16 pogotowie ratunkowe zostało zaalarmowane o potrzebującym pomocy mężczyźnie. Na miejscu ratownicy medyczni zastali 60-latka z poważnym urazem głowy. Przebywające w pobliżu osoby wskazały, że ten przewrócił się a upadając uderzył o krawężnik. Rannego przetransportowano do szpitala jednak lekarzom nie udało się uratować jego życia.

Wszystko wskazywało na to, że doszło do nieszczęśliwego wypadku. Zwłaszcza, że 60-latek znajdował się pod wpływem alkoholu. Jednak jak ustalili dziennikarze WP, przed śmiercią w szpitalu mężczyznę odwiedzili jego bliscy. Wtedy ten powiedział im, że został pobity. W związku z tym o wszystkim powiadomiona została policja.

Funkcjonariusze udali się na miejsce zdarzenia i dostrzegli, że zlokalizowany w pobliżu sklep z artykułami rolniczymi i przemysłowymi posiada kamery monitoringu. Tam jednak przekazano im, iż kamery nie obejmują miejsca zdarzenia, gdyż zasłania je drzewo. Co więcej, nie ma zapisów z feralnego dnia, gdyż system uległ awarii. Kiedy wydawało się, iż niewiele w tej sprawie da się więcej zrobić, policjanci otrzymali informację, że wersja ta jest niezgodna z prawdą.

Portal WP dotarł do ustaleń poczynionych podczas śledztwa. Wynika z nich, iż 60-latek stanął przed remizą OSP w Ostrowie Lubelskim chcąc złapać tzw. stopa. W tym czasie w budynku odbywały się „poprawiny” po rodzinnej imprezie. W pewnym momencie jeden z uczestników, Kamil W., wyszedł na zewnątrz i bez powodu zaczął przejawiać wobec mężczyzny agresję. Początkowo zaczepiał go słownie, jednak mężczyzna nie reagował. Prosił jedynie, aby ten zostawił go w spokoju. Wówczas popchnął go na jezdnię a mężczyzna przewracając się uderzył z impetem głową o krawężnik.

Po tym co się stało, Kamil W. został przez żonę odwieziony do domu. Śledczy zabezpieczyli też system monitoringu ze sklepu. Ten, który miał nie działać. Jak się okazało, kamery nie tylko pracowały, lecz również zarejestrowały całe zdarzenie. Tu wyszło na jaw, że 39-latka próbowała kryć jego teściowa. Sklep należy bowiem do jej męża. Prokuratura udowodniła Annie B., że ta skontaktowała się z serwisem i poleciła sformatować dyski twarde. Pomimo tego zapisy udało się odzyskać.

Kamil W. został oskarżony o umyślne spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, którego skutkiem była śmierć pokrzywdzonego. Grozi mu za to kara nawet dożywotniego pozbawienia wolności. Annie B. zarzucono utrudnianie postępowania karnego. Oboje nie przyznają się do winy. Sprawą zajmie się teraz sąd.