Kultowe programy telewizyjne lat 90. Część dziś zapomniana, ale kiedyś... przyciągały tłumy

Mamy internet, media społecznościowe i różne platformy streamingowe, ale kiedyś tłumy gromadziły się przed telewizorami, aby oglądać swoje ulubione programy. Lata 90. obfitowały w nowe, ciekawe formaty. Jedne bawiły, drugie uczyły i choć teraz są już tylko historią, to z pewnością nie brakuje tytułów, które wielu wspomina z sentymentem. Oto lista kultowych produkcji TV sprzed 30 lat. "Kiedyś to było" – powiedzą osoby, które żyły w latach 90. Świat telewizji w tamtym okresie dynamicznie się zmieniał. Polaków przyciągały coraz to nowe produkcje, o których w ostatnim czasie mogliśmy zapomnieć, ale te trzy dekady temu śledziliśmy z zapartym tchem. Zobaczcie przygotowaną przeze mnie listę słynnych programów lat 90. i dajcie się zaskoczyć. "Randka w ciemno" z prowadzącym Jackiem Kawalcem W piątkowe wieczory, a później w niedziele stacja TVP1 wypuszczała program rozrywkowy "Randka w ciemno" (wzorowany na amerykańskim "The Dating Game"). Brali w nim udział chętni, którzy szukali swojej drugiej połówki. Za słynnym parawanem stawali trzej kandydaci głównego bohatera lub bohaterki danego odcinka. Mogli się oceniać jedynie po odpowiedziach na różne pytania lub krótkich rozmowach. Dbano, aby pod żadnym pozorem uczestnicy wcześniej się nie zobaczyli. Nawet przewożono ich do studia nagraniowego w oddzielnych autokarach, a podczas postojów pilnowano, by nie ujrzeli swoich twarzy. Pierwszy raz spoglądali sobie w oczy dopiero, gdy główny uczestnik wybrał spośród kandydatów najlepszą – swoim zdaniem – osobę. Potem ta dwójka wyruszała we wspólną podróż, a krótki film z ich wycieczki był pokazywany w kolejnym odcinku programu. Jacek Kawalec przez sześć lat spełniał się w roli prowadzącego "Randkę w ciemno". Widzowie doskonale kojarzyli też pewien kobiecy głos, który pomagał zawodnikom w wyborze "tej jedynej" osoby. Po latach okazało się, że głos należał do Doroty Osman. W ostatnim roku nagrań nowych odcinków "Randki" rolę gospodarza po Kawalcu przejął Tomasz Kammel. A co z "parami", które poznawały się w produkcji? Skuteczność doboru partnerów w kontekście długoterminowych relacji oceniano jako bardzo niską (poniżej jednego procenta). Mimo tego z internetowych informacji wynika, że "wśród wszystkich uczestników programu zawiązały się łącznie cztery małżeństwa". Z kolei Kamil Bałuk w swojej książce "Dawno temu w telewizji" wspomniał o dziesięciu stałych związkach. Zdaniem Jacka Kawalca wiele relacji nie przetrwała, bowiem program miał kilka niedociągnięć, na przykład to, że "uczestnicy dobierani przez produkcję często mieszkali zbyt daleko od siebie, co w dobie czasów bez internetu utrudniało im utrzymanie regularnego kontaktu". Choć początkowo "Radka w ciemno" cieszyła się ogromną popularnością, to z sezonu na sezon oglądalność spadała. Ostatecznie program kręcono przez siedem lat, a potem zdjęto go z anteny. "Śmiechu warte" z Tadeuszem Drozdą Osoby urodzone jeszcze w XX wieku pewnie dobrze to pamiętają. W niedziele w wielu polskich domach zasiadało się przed telewizorem, aby obejrzeć "Śmiechu warte". Ten program rozrywkowy cieszył się niemałą sympatią widzów. Może świadczyć o tym fakt, że był nadawany w TVP nieprzerwanie przez 15 lat. Jego siłę stanowiły zabawne amatorskie filmiki, zgrywane ze słynnych kaset VHS, a później puszczane w TV. Prowadzącym był Tadeusz Drozda. W charakterystycznym studiu, w którym gospodarz zapowiadał wideo, zasiadała także publiczność. Od 2001 roku "Śmiechu warte" przyjęło formę konkursu. Pięcioosobowe jury wybierało najśmieszniejsze filmiki. Potem, wzorem amerykańskiej wersji, oddawano głosy za pomocą specjalnych pilotów. Dla autorów zwycięskich materiałów czekały nagrody: od 1000 zł, sprzęt AGD, po nawet samochody osobowy i 50 tys. zł. Nagrania pochodziły głównie od polskich obywateli, ale wyświetlano również "segment" z wideo z USA, Niemiec czy Wysp Brytyjskich. Po kilku latach emisji satyryka Tadeusza Drozdę zastąpił Wojciech Kamiński (z kabaretu Jurki), później Krzysztof Piasecki, a na koniec Joanna Bartel. Koniec "Śmiechu warte" nastąpił nagle, co było zaskoczeniem dla widzów TVP. Teleturniej "Miliard w rozumie" i jego słynna czołówka, której bały się dzieci Dziś oglądamy "Postaw na milion" a w latach 90. znany był teleturniej "Miliard w rozumie". Opracowali go członkowie Wydawnictwa Naukowego PWN. Oczywiście zadaniem zawodników było odpowiadanie poprawnie na zadawane pytania z aż 54 dziedzin (w tym z astronomii, chemii, fizyki, filmu, literatury czy geografii świata). Niektóre z nich brzmiały następująco: "Kto był reżyserem filmu powstałego na motywach powieści Czesława Miłosza pt. 'Dolina Issy'?"; "W 1947 r. amerykański samolot Bell XS przekroczył prędkość jednego macha. Co to oznaczało?"; "Jak nazywał się warkocz noszony przez mężczyzn w XVIII w., obowiązkowy w wielu ówczesnych armiach europejskich". W roli prowadzącego "Miliard w rozumie" idealnie sprawdzał się nieżyjący już dziś Janusz Weiss. Na chętnych w programie czekało kilka rund. Do jednej z ni

Sty 27, 2025 - 21:17
 0
Kultowe programy telewizyjne lat 90. Część dziś zapomniana, ale kiedyś... przyciągały tłumy
Mamy internet, media społecznościowe i różne platformy streamingowe, ale kiedyś tłumy gromadziły się przed telewizorami, aby oglądać swoje ulubione programy. Lata 90. obfitowały w nowe, ciekawe formaty. Jedne bawiły, drugie uczyły i choć teraz są już tylko historią, to z pewnością nie brakuje tytułów, które wielu wspomina z sentymentem. Oto lista kultowych produkcji TV sprzed 30 lat. "Kiedyś to było" – powiedzą osoby, które żyły w latach 90. Świat telewizji w tamtym okresie dynamicznie się zmieniał. Polaków przyciągały coraz to nowe produkcje, o których w ostatnim czasie mogliśmy zapomnieć, ale te trzy dekady temu śledziliśmy z zapartym tchem. Zobaczcie przygotowaną przeze mnie listę słynnych programów lat 90. i dajcie się zaskoczyć. "Randka w ciemno" z prowadzącym Jackiem Kawalcem W piątkowe wieczory, a później w niedziele stacja TVP1 wypuszczała program rozrywkowy "Randka w ciemno" (wzorowany na amerykańskim "The Dating Game"). Brali w nim udział chętni, którzy szukali swojej drugiej połówki. Za słynnym parawanem stawali trzej kandydaci głównego bohatera lub bohaterki danego odcinka. Mogli się oceniać jedynie po odpowiedziach na różne pytania lub krótkich rozmowach. Dbano, aby pod żadnym pozorem uczestnicy wcześniej się nie zobaczyli. Nawet przewożono ich do studia nagraniowego w oddzielnych autokarach, a podczas postojów pilnowano, by nie ujrzeli swoich twarzy. Pierwszy raz spoglądali sobie w oczy dopiero, gdy główny uczestnik wybrał spośród kandydatów najlepszą – swoim zdaniem – osobę. Potem ta dwójka wyruszała we wspólną podróż, a krótki film z ich wycieczki był pokazywany w kolejnym odcinku programu. Jacek Kawalec przez sześć lat spełniał się w roli prowadzącego "Randkę w ciemno". Widzowie doskonale kojarzyli też pewien kobiecy głos, który pomagał zawodnikom w wyborze "tej jedynej" osoby. Po latach okazało się, że głos należał do Doroty Osman. W ostatnim roku nagrań nowych odcinków "Randki" rolę gospodarza po Kawalcu przejął Tomasz Kammel. A co z "parami", które poznawały się w produkcji? Skuteczność doboru partnerów w kontekście długoterminowych relacji oceniano jako bardzo niską (poniżej jednego procenta). Mimo tego z internetowych informacji wynika, że "wśród wszystkich uczestników programu zawiązały się łącznie cztery małżeństwa". Z kolei Kamil Bałuk w swojej książce "Dawno temu w telewizji" wspomniał o dziesięciu stałych związkach. Zdaniem Jacka Kawalca wiele relacji nie przetrwała, bowiem program miał kilka niedociągnięć, na przykład to, że "uczestnicy dobierani przez produkcję często mieszkali zbyt daleko od siebie, co w dobie czasów bez internetu utrudniało im utrzymanie regularnego kontaktu". Choć początkowo "Radka w ciemno" cieszyła się ogromną popularnością, to z sezonu na sezon oglądalność spadała. Ostatecznie program kręcono przez siedem lat, a potem zdjęto go z anteny. "Śmiechu warte" z Tadeuszem Drozdą Osoby urodzone jeszcze w XX wieku pewnie dobrze to pamiętają. W niedziele w wielu polskich domach zasiadało się przed telewizorem, aby obejrzeć "Śmiechu warte". Ten program rozrywkowy cieszył się niemałą sympatią widzów. Może świadczyć o tym fakt, że był nadawany w TVP nieprzerwanie przez 15 lat. Jego siłę stanowiły zabawne amatorskie filmiki, zgrywane ze słynnych kaset VHS, a później puszczane w TV. Prowadzącym był Tadeusz Drozda. W charakterystycznym studiu, w którym gospodarz zapowiadał wideo, zasiadała także publiczność. Od 2001 roku "Śmiechu warte" przyjęło formę konkursu. Pięcioosobowe jury wybierało najśmieszniejsze filmiki. Potem, wzorem amerykańskiej wersji, oddawano głosy za pomocą specjalnych pilotów. Dla autorów zwycięskich materiałów czekały nagrody: od 1000 zł, sprzęt AGD, po nawet samochody osobowy i 50 tys. zł. Nagrania pochodziły głównie od polskich obywateli, ale wyświetlano również "segment" z wideo z USA, Niemiec czy Wysp Brytyjskich. Po kilku latach emisji satyryka Tadeusza Drozdę zastąpił Wojciech Kamiński (z kabaretu Jurki), później Krzysztof Piasecki, a na koniec Joanna Bartel. Koniec "Śmiechu warte" nastąpił nagle, co było zaskoczeniem dla widzów TVP. Teleturniej "Miliard w rozumie" i jego słynna czołówka, której bały się dzieci Dziś oglądamy "Postaw na milion" a w latach 90. znany był teleturniej "Miliard w rozumie". Opracowali go członkowie Wydawnictwa Naukowego PWN. Oczywiście zadaniem zawodników było odpowiadanie poprawnie na zadawane pytania z aż 54 dziedzin (w tym z astronomii, chemii, fizyki, filmu, literatury czy geografii świata). Niektóre z nich brzmiały następująco: "Kto był reżyserem filmu powstałego na motywach powieści Czesława Miłosza pt. 'Dolina Issy'?"; "W 1947 r. amerykański samolot Bell XS przekroczył prędkość jednego macha. Co to oznaczało?"; "Jak nazywał się warkocz noszony przez mężczyzn w XVIII w., obowiązkowy w wielu ówczesnych armiach europejskich". W roli prowadzącego "Miliard w rozumie" idealnie sprawdzał się nieżyjący już dziś Janusz Weiss. Na chętnych w programie czekało kilka rund. Do jednej z nich wykorzystywano encyklopedię. Gospodarz wskazywał hasło, a następnie trzy definicje. Jeżeli uczestnik prawidłowo wybrał definicję, otrzymywał dwa punkty. Zwycięzca wszystkich rund wygrywał główną nagrodę – sto tysięcy złotych (miliard przed denominacją w styczniu 1995 roku). Teleturniej nadawano w czwartkowe popołudnia przez 12 lat. Charakterystyczna dla tej produkcji stała się animowana czołówka. Mężczyzna ubrany w niebieską marynarkę, koszulę i krawat miał na czole ekran, na którym wyświetlały się jego przemyślenia. W pewnym momencie jego głowa eksplodowała i zaczynały z niej wyskakiwać pieniądze. W tle było słychać jednostajną muzykę. Osoby, które pamiętają tamte obrazy, wspominają: "bałem się tej czołówki, jak byłem mały", "było w niej coś creepy (dziwnego – przyp. red.)". "Tik-Tak" – w latach 90. kultowy program dla dzieci "Która godzina, pyta rodzina..." – te słowa piosenki rozpoczynały każdy odcinek, uwielbianego przez najmłodszych telewidzów programu "Tik-Tak". Było w nim dużo muzyki – idealnie skomponowanej pod dziecięce gusta, ale też nienachalnie przemycano tam wiedzę. Dzieci po powrocie ze szkół z chęcią zasiadały przed ekrany, aby obserować głównych bohaterów, czyli Pana Tik-Taka (Andrzej Marek Grabowski), Ciotkę Klotkę (Ewa Chotomska) oraz małych członków zespołu Fasolki. Z czasem Pana Tik-Taka zastąpił Krzyś Tik-Tak (Krzysztof Marzec). Jego charakterystyczna, przyjazna postać w okularach z grubymi oprawkami i wąsem zapisała się w historii polskiej telewizji. Gościnnie w "Tik-Taku" pojawiali się także: Pan Fasola (Krzysztof Tyniec), Profesor Ciekawski (Andrzej Marek Grabowski) oraz kukiełki: Zając Poziomka (Stefan Pułtorak) i Rozamunda. Format swoje początki miał już w 1982 roku (był wtedy audycją kukiełkową), to swoje "pięć minut" przeżywał właśnie w latach 90. Z czasem wprowadzano też "Kino Tik-Taka", w ramach którego pokazywano serial "Gumisie". Po blisko dwóch dekadach emisji tuż przed rozpoczęciem 2000. roku Telewizja Polska zdjęła program. Z pewnością można stwierdzić, że "Tik-Tak" odniósł niemały sukces, do dziś wielu z sentymentem wspomina utwory śpiewane w programie. Dalsza część artykułu pod linkiem. Z "5-10-15" młodzież zaczynała sobotnie poranki Program "5-10-15" swoją premierę miał w latach 80., ale jego nagrania trwały aż do 2007 roku. Poruszano w nim najważniejsze sprawy dotyczące wszystkich tych, którzy mają 5, 10 i 15 lat. Ponadto młode talenty miały tam szansę zaistnieć przed szerszą publicznością. Karierę w "5-10-15" zaczynąło wiele osób, które dziś są mocno znane. Mowa m.in. o Piotrze Kraśko, Marcinie Tyszce, czy minister edukacji Barbarze Nowackiej. "Bezludna wyspa" z Niną Terentiew Jeden z pierwszych polskich programów typu talk-show prowadziła... Nina Terentiew. Nosił tytuł "Bezludna wyspa" i pokazywano go w niedziele w TVP. Gośćmi były gwiazdy muzyki, kina, sportu i telewizji, które opowiadały o sprawach związanych z życiem prywatnym i zawodowym. Wspominały dzieciństwo, swoje pierwsze miłości, związki, macierzyństwo oraz ujawniały kulisy swojej kariery. W każdym wydaniu show występowały trzy osoby. Na końcu wydań prezentowano muzyczną niespodziankę, przygotowaną przez autorów programu. Zdarzało się, że grali i śpiewali wtedy goście "Bezludnej wyspy". Autorem tego formatu był ówczesny dyrektor anteny Maciej Domanski. Natomiast za scenariusz odpowiadali: Agata Młynarska, Nina Terentiew i Wojciech Mazurkiewicz. Nowe odcinki nagrywano w latach 1992-2006. Potem Terentiew zaliczyła głośny transfer z TVP do Polsatu. Drugim znanym talk-show był "Wieczór z wampirem" Wojciecha Jagielskiego Warto dodać, że drugim znanym w tamtych czasach talk-show był prowadzony przez Wojciecha Jagielskiego "Wieczór z wampirem". Gospodarz zapraszał osoby ze świata show-biznesu i zadawał im pytania, często takie dotyczące tematów tabu. "Idź na całość" a w roli prowadzącego Zygmunt Chajzer Wspominając lata 90., nie sposób pominąć jednego z najpopularniejszych teleturniejów tamtego okresu. Mowa oczywiście o "Idź na całość" z Zygmuntem Chajzerem na czele. Miesiąc od premiery ta produkcja Polsatu potrafiła gromadzić 10 mln widzów, co wtedy było lepszym wynikiem niż "Wiadomości" TVP. W studiu "Idź na całość" gromadziła się publiczność, z której gospodarz wybierał kilka osób. Każdy chciał zwrócić na siebie uwagę, więc decydowano się na różne wymyślne stroje. Uczestnicy z przedstawianych kopert, pudełek czy bramek, za którymi kryły się nagrody, typowali jedną. Do finału każdego odcinka zapraszany był gracz z nagrodą o najwyższej wartości. Mógł on zaryzykować, "pójść na całość" i grać dalej lub odmówić dalszego udziału, wtedy wybierano kolejną osobę. A wygrać w "Idź na całość" można było naprawdę wszystko: od 20 litrów koncentratu z owoców tropikalnych, rocznego zapasu przypraw, telewizorów, aż po Fiata 126p. Wizytówką teleturnieju była maskotka – kot Zonk, symbol utraty wszystkich zdobytych nagród tzw. kot w worku. – Co zabawne, tego Zonka kochały dzieci, trzymały kciuki za to, żeby rodzice przywieźli z programu nie auto czy sprzęt AGD, ale właśnie tę maskotkę. Zresztą ZONK pozostał w języku do dzisiaj, tak samo jak fraza "Idź na całość" – wspominał po latach Chajzer. Dalsza część artykułu pod zbiórką. W 2000. roku prezenter zrezygnował z dalszej pracy przy programie. Jego miejsce zajął Krzysztof Tyniec. Zmieniono też czołówkę i scenografię "Idź na całość", co nie podziałało na korzyść. Format zaczął tracić widzów i zaledwie rok później zrezygnowano z dalszych nagrań. Prób reaktywacji hitowego teleturnieju było już kilka, ale wszystkie bezskuteczne. Dodajmy, że lata 90. były również początkie dla wielu formatów, które do dziś są kontynuowane. Mowa m.in. o "Va banque", "Kole fortuny" "Familiadzie" oraz "Szansie na sukces".