Eleanor Catton, laureatka Bookera z antypodów

Uważa, że każda powieść to ostrzeżenie, sama pisze thrillery. Kiedy wydawało się, że zniknęła z kulturalnej mapy chwilę po otrzymaniu prestiżowej Nagrody Bookera, cały czas po cichu zarażała nas literackim fermentem.

Sty 27, 2025 - 16:03
 0
Eleanor Catton, laureatka Bookera z antypodów

Wtorkowy wieczór 15 października 2013 roku w XV-wiecznym londyńskim budynku Guildhall. Robert Macfarlane, uznany brytyjski przyrodopisarz, przedstawia laureatkę Nagrody Bookera, przy okazji wygłaszając laudację i uzasadnienie wyboru książkiWszystko, co lśninowozelandzkiej pisarki, Eleanor Catton. Macfarlane zauważył, że jury potrzebowało niecałych dwóch godzin, by podjąć decyzję, do kogo trafi nagroda, chociaż „jej lektura to ogromna inwestycja”, bo powieść Catton liczy 936 stron (polskie wydanie, bo angielskie zaledwie skromne 832 strony), ale jak przyznał, „wracaliśmy do niej trzy razy, zagłębiliśmy się w nią, a plony, jakie oferowała przy każdym nowym czytaniu, były niezwykłe”.

Obiecująca młoda pisarka w jednej chwili zaczęła być nazywana fenomenem. „Nie było wcześniej takiej powieści” – powiedział jeden z jurorów, krytyk literacki Stuart Kelly. Na pewnoWszystko, co lśnibije kilka rekordów jednocześnie, ale jest też końcem pewnej epoki. Po pierwsze, 28-letnia Nowozelandka jest najmłodszą laureatką w historii nagrody. Po drugie, jej powieść jest najdłuższą, jaka została nagrodzona. Po trzecie wreszcie, jest drugą Nowozelandką w historii z Bookerem na koncie. I jak sama powiedziała w wywiadzie, na pewno astrologia (obecna weWszystko, co lśni– decyduje o losach bohaterów powieści, o czym za chwilę) miała wpływ na to zwycięstwo, gdyż dokładnie 28 lat wcześniej inna nowozelandzka pisarka otrzymała Bookera (Catton, odbierając nagrodę, także miała 28 lat – przypadek?). Liczba 28 jest również ważna w astrologii, gdyż jak stwierdziła w jednym z wywiadów pisarka, „tyle czasu potrzebuje Saturn, by okrążyć Ziemię”.

Wspomniałam, że rok 2013 był też końcem pewnej epoki, ponieważ dotąd przy ogłaszaniu nominacji byli brani pod uwagę jedynie twórcy ze Wspólnoty Narodów (państw, które należały do brytyjskiego imperium kolonialnego) i Irlandii. W 2014 roku zainaugurowano oddzielną Międzynarodową Nagrodę Bookera – dla twórców, których książki zostały przetłumaczone z języka rodzimego na angielski. Jej laureatką jest między innymi noblistka Olga Tokarczuk, która otrzymała nagrodę w 2018 roku.

Eleanor Catton
(ur. 1985), nowozelandzka pisarka. Autorka powieści:Próba(2008),Wszystko, co lśni(2013), za którą otrzymała Nagrodę Bookera, orazLas Birnamski(2023)

Ale wróćmy do pamiętnego wtorkowego wieczoru.Wszystko, co lśnijest majstersztykiem o wyjątkowej konstrukcji. Powieść nie tylko została rozpisana ­na ­12 roz­­działów, zgodnie z liczbą znaków zodiaku; jest też precyzyjnie obmyślona matematycznie – dla przykładu każdy kolejny rozdział jest niemal o połowę krótszy od poprzedniego (polskie tłumaczenie nieco to zaburza), długość rozdziałów odpowiada zmieniającym się fazom Księżyca. A na wydarzenia opisane przez Catton, losy jej bohaterów i ich zachowanie wpływają konstelacje, układy astronomiczne, ruchy ciał niebieskich, które w roku 1866 miały rzeczywiste odzwierciedlenie w archiwalnych zapisach. W historycznej, rozgrywającej się w XIX wieku opowieści o bezwzględnym wykorzystywaniu surowców naturalnych Nowej Zelandii, które wywołują gorączkę złota, Catton zaszywa piękną historię miłosną. I choć chwilami czyta sięWszystko, co lśnijak opowieść przygodową albo kryminał czy literacki thriller, to książka jest napisana – także formalnie, językowo – niczym klasyczna powieść wiktoriańska, ze zbrodnią, tajemnicą, śledztwem, kobietami w opałach. A jednocześnie opowiada o wykorzystywaniu natury – i ludzi – przez bezwzględnych dorobkiewiczów, których wzorców kapitalistycznych współcześnie nie trzeba daleko szukać.

W wywiadzie dla redakcji Nagrody Bookera, dziesięć lat po otrzymaniu nagrody, Catton wyznała: „Kiedy tylko skończyłam książkę, pomyślałam: «Śmierć już mnie nie dotknie»”. Gdy rozmawiamy o tej chwili w pewne październikowe popołudnie 2024 roku, wracam do tych słów, z pytaniem, czy poczuła się równie nieśmiertelna po napisaniu swojej ostatniej powieściLas Birnamski.

– Nigdy do tego nie doszło! – odpowiada. – Gdy kończyłam pisać książkę, nie mogłam się doczekać tego uczucia, goniłam za nim, bo pamiętałam je, gdy stawiałam ostatnie zdaniaWszystko, co lśni. A potem skończyłam i poczułam się bardzo zwyczajna. A na pewno wybitnie śmiertelna – mówi, śmiejąc się.

Przez dziesięć lat po otrzymaniu Bookera Catton literacko milczała, by w zeszłym roku powrócić z nową powieścią – ekothrilleremLas Birnamski, w której powtarza te same motywy, co weWszystko, co lśni, ale w anturażu i języku XXI-wiecznym, z komórkami, GPS-em, obecnymi wszędzie dronami i dezinformacją.

Rozmawiamy zresztą także dzięki technologii – przez Google Meet. Pisarka uśmiecha się, siedząc przy biurku w małym pokoju, za nią widzę regał pełen książek. Choć mieszka w podlondyńskim Cambridge, miejsce akcji jej wszystkich trzech powieści to Nowa Zelandia.

– Nową Zelandię darzę silnym uczuciem i wydaje mi się, że trudno jest pisać o miejscu, którego nie znasz albo wobec którego nie żywisz tak silnych emocji – mówi.

Choć urodziła się w Kanadzie (jej ojciec jest Amerykaninem, matka – Nowozelandką), to w wieku sześciu lat przeprowadziła się z rodzicami właśnie do Nowej Zelandii, do Christchurch, drugiego co do liczby ludności miasta, które znajduje się na wybrzeżu Wyspy Południowej. Jej ojciec ukończył filozofię, mama jest bibliotekarką, w otoczeniu małej Ellie zawsze było mnóstwo książek, więc szybko nauczyła się pisać i czytać. Jak opowiadała w jednym z wywiadów, „nigdy nie mieliśmy telewizora, a w Nowej Zelandii nie mieliśmy samochodu, dopóki nie ukończyłam dziewięciu lat. Tata zawsze odbierał mnie z domów przyjaciół na tandemie. Rodzice mieli takie dwa – jeden stary, niezgrabny, drugi bardziej elegancki, na wycieczki rowerowe. (…) Razem chodziliśmy na piesze wędrówki. Byłam naprawdę szczęśliwym dzieckiem”.

Opisując dzieciństwo w Nowej Zelandii, pisarka przyznaje, że czasem miała dość „dziwaczności swojej rodziny”. Ale wycieczki rowerowe i wspólne wędrówki (Catton ma dwoje starszego rodzeństwa) nauczyły ją zachwytu nad przyrodą. „Nigdy nie poruszyła mnie panorama miasta, budynek czy zdobione arkady, ale nagłe wyłonienie się szczytu zza mgły wystarczy, by doprowadzić mnie do łez” – mówiła w 2013 roku w wywiadzie dla „Guardiana”. Regularne wycieczki po Wyspie Południowej oraz znajomość jej topografii i przyrody znajdą odzwierciedlenie weWszystko, co lśnii w Lesie Birnamskim. Oraz w uważności na przyrodę, na to, jakim skarbcem zasobów naturalnych jest Nowa Zelandia, co także będzie miało swoje wątki w jej twórczości – trudno się tego nie spodziewać po osobie wychowanej w kraju, który uznał rzekę Whanganui za osobę prawną.

Pierwsze próby literackie

Czy była skazana na zostanie pisarką? Na pewno na bycie wybitną czytelniczką. Jak powiedziała w wywiadzie, którego udzieliła dziesięć lat temu: „Zaczęłam czytać powieści jako dziecko, a kiedy zaczynasz czytać jako dziecko, to czytasz z miłości. Czytasz żarłocznie i mocno wczuwasz się w świat czytanej książki. Wszystko, co napisałam jako młoda osoba – pisałam, odkąd nauczyłam się czytać – to były powieści. A przynajmniej tak je nazywałam w swojej głowie. Nawet te naprawdę krótkie utwory, które pisałam na komputerze taty, oznaczone były jako «powieść Eleanor Catton»”. Zresztą z miłości do czytania rok po otrzymaniu Bookera postanowiła ufundować młodym pisarzom grant przeznaczony na czas na czytanie, uzasadniając to słowami: „Pisarze są najpierw czytelnikami; nasza miłość do czytania jest tym, co łączy nas ponad wszystko”.

Po otrzymaniu Bookera postanowiła ufundować młodym pisarzom grant przeznaczony na czas na czytanie, uzasadniając to słowami: „Pisarze są najpierw czytelnikami; nasza miłość do czytania jest tym, co łączy nas ponad wszystko”.

Swoją pierwszą prawdziwą powieść napisała na studiach, w ramach magisterki. Studiowała anglistykę na Uniwersytecie Canterbury, a studia magisterskie kończyła na kierunku twórcze pisanie na Victoria University of Wellington.Próba, napisana w wieku 22 lat, przyniosła jej kilka prestiżowych nagród, między innymi Betty Trask Award, znalazła się też na krótkiej liście do nagrody Guardian First Book Award. Pierwotnie pisana była jako teatralny monolog dla przyjaciółki Catton, utalentowanej saksofonistki i aktorki. Monolog nigdy nie został ukończony, ale stał się fundamentem historii, która powoli zaczęła nabierać kształtu powieści. A ta opowiada o skandalu, który wybucha w lokalnej społeczności na wieść, że nauczyciel liceum muzycznego wdał się w romans z nieletnią uczennicą. Pedagog zostaje zwolniony z pracy, a dziewczyna staje się obiektem plotek i społecznego ostracyzmu. W sąsiadującej z liceum szkole teatralnej studenci w ramach zaliczenia postanawiają przygotować spektakl, który ma opowiedzieć historię tej dwójki, ale staje się narracją o relacjach, tajemnicy i sile plotki.

Catton w swojej debiutanckiej powieści, pozornie pisząc o romansie nauczyciela z uczennicą, bada kwestie intymności i władzy schowane za fasadą obyczajowości. Daje nam typową historię o dorastaniu i świecie nastolatków, którzy konfrontują się z prawdziwym życiem, a jednocześnie rozpina to doświadczenie między autentyczne emocje a występ teatralny. Rozciąga rozumienie prawdy i jej granic – prawda tkwi w oku opowiadającego, dla każdego jest czymś innym. „Dziewczyny zawsze grały. Dziewczyny potrafiły stale i świadomie rozróżniać między sobą a odgrywaniem siebie, między formą a treścią” – myśli jej bohater Stanley.

W wywiadzie dla „Aesthetica Magazine” Catton powiedziała: „Interesuje mnie przedstawienie samego siebie: to, jak odgrywamy samych siebie, jak odgrywamy siebie nawzajem i jak te przedstawienia utrwalają się w czasie. Myślę, że te idee są szczególnie istotne dzisiaj, w świecie tak nasyconym obrazami i sztucznością”. Motyw opowiadania siebie, przedstawiania siebie, swoich intencji, tożsamości, publicznego wizerunku, na forum, czy to przed grupą, czy w mediach społecznościowych, powróci w trzeciej powieści CattonLas Birnamski.

Od ryzyka do intrygi godnej Christie

Przenosimy się do maleńkiego mieszkanka w suterenie, w którym Catton spędziła lata, pracując nad książką, nie wiedząc, czy w ogóle ją skończy.

– Zaczęłam ją pisać jeszcze na studiach. Razem z moim ówczesnym chłopakiem, dziś mężem, żyliśmy z kart kredytowych, a ja pracowałam nad tym absurdalnym projektem, który coraz bardziej mnie pochłaniał. Tak bardzo chciałam, żeby się udało, ale nie miałam pojęcia, czy świat zgodzi się ze mną, że warto było pracować nad książką – mówi, śmiejąc się. – Tak długo byłam zajęta tym moim barokowym projektem, że do końca nie wiedziałam, czy będę w stanie go zrealizować. I myślę, że stąd wzięło się to poczucie nieśmiertelności. To był po prostu rodzaj uniesienia, wrażenie, że coś, w co wierzyłam, okazało się możliwe – dodaje.

Szalony, barokowy literacki projekt, w ramach którego studiowała astrologię, oglądając mapy nieba z XIX wieku i badając ruchy ciał niebieskich, które w książce mają bezpośredni …